Hania, 12 lat: "Bardzo bałam się zasypiać wieczorem. Przyjechałam na obóz z takim lękiem i martwiłam się, jak to będzie, bo zawsze mama pomagała mi wyciszyć się. Na obozie modliłam się i nastąpiła zupełna zmiana. Po mojej modlitwie strach zniknął i do końca obozu nie miałam problemów z zasypianiem. .
Chisom, 9 lat: "Cieszę się, że mogłam być na obozie i poznawać Pana Boga. Tam, gdzie mieszkam nie mam możliwości chodzić do społeczności wierzących. Wyjeżdżam z obozu, ale wiem, że Pan Jezus pojedzie ze mną".
Igor, 10 lat: "Kiedy cztery lata temu po raz pierwszy przyjechałem na obóz, oddałem swoje życie Panu Jezusowi, ale to nie była poważna decyzja. W tym roku zrobiłem to rzeczywiście świadomie, na poważnie, bo wiem, że to sprawa życia i śmierci".
Rodzice Nikoli i Jagody: "Obie nasze córki Nikola i Jagódka były w tym roku na OBOZIE POMO w Zielonej Szarlocie i przyjechały bardzo zadowolone, do dziś śpiewają obozowe piosenki i bawią się w obozowe zabawy, a nawet pamiętają wersety…".
Aleksandra, opiekun: "Cud prostej, dziecięcej wiary, którą oglądaliśmy jest zasługą Tego, który sam jeden czyni cuda! (Ps72:18). To dzięki Niemu nie tylko obóz, ale i każdy nasz dzień może być szczególny. Kochany Panie Jezu, dziękujemy, że byłeś z nami!".
Kasia, opiekun: "Zdecydowanie za mało jak dla nas – po 10 dniach dopiero się rozkręcaliśmy i nikt nie chciał wracać do domu! Przez cały obóz przełamywaliśmy bariery, poznawaliśmy siebie nawzajem. Ktoś doskonalił swoje talenty, ktoś nimi służył, a dla innych była to niepowtarzalna okazja, by spróbować czegoś nowego, sprawdzić się. Było dużo śmiechu, ale i łez... prowadzących do uśmiechu, bo poza frajdą i szalonymi zabawami Pan Bóg dużo nas uczył i na wiele spraw otwierał nam oczy. Każdy dzień razem z Nim zaczynaliśmy i kończyliśmy. Jesteśmy wdzięczni, że się nami opiekował i że dał nam tak intensywny czas!".
Jola, opiekun: "Z ogromną radością i wzruszeniem obserwowałam, jak podczas indywidualnych rozmów z niektórymi "łobuziakami" zmieniało się ich oblicze i zachowanie. Mogłam zobaczyć, jak dzieci o zranionych i rozbitych serduszkach chociaż przez chwilę są szczęśliwe, uśmiechają się i potrafią powiedzieć słowo "przepraszam", które do tej pory nie przechodziło im przez gardło… Wróciłam do domu jak na skrzydłach. Dlaczego? Ponieważ czas spędzony w Wiśle Czarnem bardzo mnie zbudował. Radością jest dla mnie praca dla Pana wśród dzieci".
Julia, 15 lat: "Przekonałam się, że warto czytać Biblię i modlić się. Na obozie modliłam się o uzdrowienie mojej stopy i Bóg wysłuchał modlitwę, nie czuję już bólu, mogę normalnie chodzić. Bóg również pomógł mi poradzić sobie z problemami w relacjach z moją przyjaciółką – robiłam wiele niewłaściwych rzeczy, chcę odwrócić się od nich. Bóg dał mi pokój do serca, pomimo zerwanej relacji".
Wiktoria: "Na razie nie podjęłam jeszcze decyzji dla Boga, ale myślę, że podejmę ją w najbliższym czasie. Na pewno chciałabym dalej poznawać Boga… Chciałabym też podziękować naszym instruktorom, że byli tu z nami, i że pokazali, że wspinaczka może być fajna i łatwa".
Martin: "Oddałem 26.07.2016 moje życie Panu Bogu".
Piotr, opiekun: "Czas wejścia w kompletnie inny świat i próba wyciągnięcia z niego tych mało znanych jak dotąd doświadczeń. Czas uczenia się i hartu ducha. Czas miłości i współczucia. Czas zmęczenia, ale i ponad wszystko niesamowitej radości. Piękny czas relacji z kierownictwem i opiekunami. Czas niesamowitej zależności od naszego Pana! Tak bardzo potrzebujemy mieć Boże serce i zaangażować się w żniwo! Panie, pomóż nam. Amen!".
Dorota, opiekun: "Każde dziecko jest inne, wyjątkowe na swój sposób, każde wymaga innego podejścia, czasu by je zrozumieć, poznać, by się z nim zaprzyjaźnić. Ujęło mnie w nich najbardziej to, że są takie szczere, prawdziwe, nie ma w nich fałszu i obłudy. Patrząc na nie, przypomniał mi się werset z Ew. Mateusza18,3 "... jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebios" Tak, to był czas wielkich zmian dla nas wszystkich!".
Roman, wychowawca: "Podobnie jak rok temu, tak i w tym roku obóz chrześcijańsko-językowy wywarł na mnie wyjątkowe wrażenie i ukształtował nowe spojrzenie na oblicze Kościoła, który może trwać w jedności pomimo różnorodności" .
Monika, wychowawca: "Od początku obozu Bóg szczególnie położył mi na sercu jednego z chłopaków, Olka. Dużo modliłam się o niego i z radością obserwowałam, jak Bóg przemienia jego serce. Ostatniego wieczoru Olek w modlitwie powierzył swoje życie Bogu".
Konrad, opiekun: "Kolejny raz odebrałem niesamowitą lekcję od Boga, który wychowuje nas wszystkich jako swoje dzieci i kocha nas niezmiennie…".
Roman, wychowawca: "Pierwsza grupa – pierwsza klasa! To chłopaki – Czarne Perły … Bycie wychowawcą dla tych chłopaków było dla mnie nie tylko obowiązkiem, ale ogromnym zaszczytem i dowodem szczególnego prowadzenia Ducha Świętego oraz Jego wybrania do pełnienia woli Bożej".