Szok na obozie


Przed przyjazdem dzieci na obóz, na szkoleniu obozowej kadry, jako organizatorzy, zwracamy uwagę na to, że uczestnicy obozów reprezentują różne środowiska i tradycje, różne domy i zwyczaje. Mówimy o tym, że dla niektórych dzieci, szczególnie dla tych, które przyjeżdżają na nasz obóz po raz pierwszy, dużym zaskoczeniem (a może nawet szokiem) będzie program biblijny, śpiewanie chrześcijańskich pieśni czy wspólne modlitwy. Uwrażliwiamy więc opiekunów, by o tym pamiętali.

Przy jednym stole
Dla niektórych obozowiczów (a czasem nawet członków kadry) dużym zaskoczeniem są także inne obozowe zwyczaje. Na przykład wspólne rozpoczynanie i kończenie posiłków. Zaskoczeniem jest siedzenie przy jednym stole i spożywanie posiłku z innymi, nie mówiąc już o wspólnej modlitwie przed lub po posiłku, czy wspólnym przeczytaniu fragmentu z Bożego Słowa.

Dla niektórych to nowość, bo w ich domach każdy je wtedy, kiedy mu pasuje, kiedy jest głodny lub kiedy wróci do domu. Wygląda na to, że także w rodzinach chrześcijańskich zanika zwyczaj rodzinnego zasiadania do stołu i wspólnego spożywania posiłku (chociażby raz dziennie!). Cieszymy się jednak, że na obozach mamy taki zwyczaj i dzieci chętnie dostosowują się do niego. A może kiedyś same wprowadzą go w swoich domach?

Wspólna zabawa
Czasami zaskoczeniem dla obozowiczów bywają nawet wspólne zabawy z rówieśnikami i opiekunami. Na co dzień dzieci (niestety, nie tylko one!) przyzwyczajone są do spędzania wolnego czasu ze swoim „przyjacielem” smartfonem, tabletem, komputerem...
Na obozie nie mają tych urządzeń, a czas spędzają aktywnie, razem z innymi. Uczestniczą w zajęciach sportowych, grach i zabawach ruchowych, w które angażują się także dorośli. Dodatkowo, dzieci mogą zagrać z opiekunem w ciekawą grę planszową, wykonać pracę plastyczną lub po prostu pogadać. I wtedy okazuje się, że zapominają o tym wcześniej wspomnianym „przyjacielu”, po prostu nie mają dla niego czasu. Zdarza się, że gdy rodzic zadzwoni do swojego dziecka, jest zaskoczony tym, że ono nie bardzo chce z nim rozmawiać. Jakoś nie ma czasu – tyle fajnych rzeczy się dzieje. Pod koniec obozu zaskoczeni obozowicze stwierdzają, że da się wytrzymać kilka dni bez „przyjaciela”! Choć są wyjątki... tacy, którzy jednak nie mogą doczekać się powrotu do domu, bo stęsknili się bardzo za swoim uzależniającym „przyjacielem”.

Poruszeni Bożym działaniem
Czy na obozie jest też coś zaskakującego dla opiekunów? Wspomniałam już o wspólnych posiłkach. Tak, dla niektórych dorosłych to także nowy zwyczaj. Jednak jest coś, co zaskakuje nas na każdym obozie (szczególnie tych, którzy są po raz pierwszy) – dowody działania Ducha Świętego. Zawsze jesteśmy pod wrażeniem Bożej troski, dobroci, ochrony w czasie obozu i objawów Jego mocy wśród uczestników i opiekunów. Szczególnie gdy obserwujemy, jak On zmienia dzieci, zmienia ich zachowanie, uczy podporządkowywania się regułom i współdziałania w grupie.

Jesteśmy też pod wrażeniem tego, co On czyni i jak działa w zespole obozowej kadry. Z grupy 15–20 osób, w różnym wieku (od 16 do 60 lat), które w tym składzie spotykają się na obozie po raz pierwszy, reprezentują różne kościoły i społeczności, mają różne zwyczaje i tradycje, Bóg tworzy niezwykły zespół. Zespół, który jest zgrany i nastawiony na współpracę, wspierający i uzupełniający się, pracujący z oddaniem i poświęceniem po to, by służyć obozowiczom i sobie nawzajem. Tak, na każdym obozie Bóg zaskakuje nas Swoją łaską i wiernością!

 

Danuta Abramovich
 



Szok na obozie




wróć strzałka do góry