„Żałuję, że nie nauczyłam go kłamać” – powiedziała sfrustrowana mama po „akcji” w szkole z udziałem jej syna. Dzieci kłamliwie przedstawiły sytuację, jaka miała miejsce, a jej syn, który powiedział prawdę, został ukarany, bo pani uwierzyła grupie. „On zawsze mówi prawdę i ma tyle nieprzyjemności z tego powodu. Jak on sobie da radę w życiu?”– westchnęła zatroskana.
Pomyślałam, że oto mamy do czynienia z super chłopcem i sukcesem wychowawczym rodziców. Dziecko nie kłamie i nie chce tego robić, bo chce się podobać Panu Bogu. Dlaczego nie miałoby dać sobie rady w życiu? Przecież wszyscy chcemy otaczać się ludźmi, którzy nie kłamią i mają wysokie standardy moralne. Jeśli takie pozostanie, to przecież wyrośnie na dobrego pracownika, sprzedawcę, dyrektora, woźnego czy kimkolwiek by w życiu nie było. Będzie mówiło prawdę i żyło w prawdzie. Czym tu się martwić? Chyba tylko tym, że otoczone cwaniakami i innymi kombinatorami stanie się kiedyś do nich podobne.
Kłamstwo jest normą w tym świecie, ale nie dla tej rodziny!
Mały doświadczył, że mówienie prawdy nie popłaca. Albo może inaczej, że nie zawsze jest docenione, bo ludzie mają mętlik w głowie i nie wiedzą już komu wierzyć. Bóg jednak nie zapomina i nagradza posłusznych Mu ludzi nawet po wielu latach. Przykładem może być biblijny Daniel. Warto przeczytać sobie pierwszych sześć rozdziałów Księgi Daniela.
Wszystko co jest wartościowe, dużo kosztuje
Mówienie prawdy jest kosztowne i dzieci też się tego uczą. Nikogo nie trzeba uczyć kłamać. To już jako grzesznicy otrzymujemy w pakiecie na starcie życia i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej. Widziałam małe dzieci, duże dzieci i dorosłych, którzy w celu uniknięcia konsekwencji kłamali jak z nut, a ja.... no cóż, nie odstaję od tej grupy – też mi się zdarzyło.
Co może motywować dziecko do nieupodabniania się do świata i jego wartości?
Nasze życie w prawdzie, nasza postawa, to jak my sobie radzimy z oskarżeniami, kłamliwymi tekstami pod naszym adresem... – to jest argument dla dzieci, które wychowujemy i uczymy. Bez Pana Jezusa życie w prawdzie jest niemożliwe, ponieważ On jest prawdą absolutną. Nie półprawdą, nie czasami prawdą, nie prawdą dopasowującą się do okoliczności. On nie zmienił zdania, odkąd powiedział o sobie: „Ja jestem prawdą” i dzięki temu możemy w naszych domach żyć w prawdzie i uczyć nasze dzieci mówienia prawdy w miłości i z szacunkiem, zawsze prawdy i tylko prawdy o tym, co się wydarzyło, jak naprawdę to wyglądało.
A jeśli czasem troszkę koloryzujemy naszą prawdę, to pamiętajmy, że to już nie jest prawda, nie idźmy na kompromisy z kłamstwem, nie wyolbrzymiajmy swojego znaczenia, swojej wartości, mądrości.
Bóg, który jest miłością wybacza nam, kiedy przyznajemy się do kłamstwa. Żyjmy w prawdzie i dla Prawdy, żyjmy dla Jezusa Chrystusa.
I zachęcajmy się tak jak pierwsi chrześcijanie: „Uradowałem się bardzo, że między dziećmi Twoimi znalazłem takie, które chodzą w prawdzie, jak przykazał nam Ojciec…” (2 List Św. Jana w. 4).
Gabriela Piecha